poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 12

< oczami Harry'ego >

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Stwierdziłem, że to pewnie Zayn zapomniał lusterka i musieli się wrócić. Jednak gdy Lou wstał i wpuścił gościa do środka, poczułem, jak moje serce na chwilę przestało bić. W progu salonu stała moja była dziewczyna, Julie. Zacisnąłem zęby. Naprawdę, gdybym mógł, zrobił bym wszystko, aby ta chwila nigdy nie nadeszła. A zwłaszcza, żeby nie zdarzyło się to w momencie, kiedy Nicole jest przy mnie. Dziewczyna wyraźnie wyczuła zmianę atmosfery, bo cała zesztywniała, choć nie wiem dokładnie, z jakiego powodu. W głębi serca, bardzo się bałem dalszego rozwoju wydarzeń. Zacisnąłem dłoń na ręce Nicole i posłałem przybyszce mordercze spojrzenie.

- Cześć, Harry. Zauważyłam, że od paru dni bywa u ciebie jakaś Barbie - powiedziała Julie jadowitym tonem. Spiorunowałem ją wzrokiem.
- Nie twoja sprawa - mruknąłem.
- Tak uważasz? A mi się wydaje, że jednak moja. Poza tym, wiesz, stęskniłam się za tobą. Tak bardzo mi brakuje tych naszych pocałunków, imprez, wspólnych nocy... - to ostatnie zdanie niemalże wyszeptała, patrząc zawistnie w stronę Nicole. Miałem wrażenie, że zaraz wydarzy się coś bardzo, ale to bardzo złego. Chłopaki chyba też to wyczuli, bo Niall ostrożnie wymknął się do kuchni, a Maddie stanęła w korytarzu, tuż obok Louis'a. 

- To koniec, Julie. Zerwałem z Tobą, nic mnie już nie obchodzisz.
- Ach tak? - spytała, podchodząc bliżej. - Gdybym Cię nie obchodziła, nawet byś się nie przejął moim przyjściem. A tu proszę, gawędzimy sobie od dobrych pięciu minut... Ależ romantycznie, nie sądzisz? - zapytała słodkim głosem.
- Masz nieco spaczone pojęcie romantyzmu, skoro tak uważasz - odparłem, na co Maddie lekko uniosła kąciki ust, a Lou położył jej dłoń na ramieniu, dając jej tym samym znak, że to nie najlepsza chwila na śmiech. Poczułem dreszcz satysfakcji, gdy Julie zrzedła mina. Szybko jednak się opanowała, po czym popatrzyła na mnie namiętnym wzrokiem, nachylając się w moją stronę. Miała na sobie krótką czarną bluzkę, z dużym dekoltem i dżinsową mini spódniczkę. Stanowczo nie miałem ochoty jej teraz oglądać w takim stroju. Wyciągnęła rękę i zmysłowo pogładziła mnie palcem wskazującym po policzku. Aż się we mnie zagotowało. Już miałem wstać i się nią zająć, kiedy stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewałem. Nicole zerwała się z kanapy i mocnym ruchem odepchnęła rękę Julie ode mnie, aż tamta jęknęła, może nie tyle z bólu, co z zaskoczenia.

- Łapy precz od mojego chłopaka, ty szmato! - warknęła Nicole, mierząc dziewczynę wzrokiem godnym bazyliszka. Julie zamrugała i uniosła brwi, w geście totalnego niedowierzania.
- Jak... jak ty mnie nazwałaś?! - zapytała z oburzeniem.
- Tak jak słyszałaś. A co, głucha jesteś? Wybacz, zupełnie zapomniałam. Może ci przeliterować? - głos Nicole wręcz ociekał jadem. Otworzyłem szeroko oczy. Takiego słownictwa po mojej niewinnej, delikatnej dziewczynie się nie spodziewałem. Ale kto wie, jakie słowa padną tu za kilka sekund? Julie poczerwieniała na twarzy. Nicole stanęła na przeciwko niej. Przez chwilę mierzyły się wzrokiem.
- I co on w tobie widzi? Nie dość, że brzydka, to jeszcze tępa. Blondynki ci się zachciało, co, Styles? Czarne i rude już ci się znudziły?! Coraz wyżej stawiasz poprzeczkę, kotku. Ale wiesz, w końcu jakaś cię rzuci. - cedziła Julie, próbując wyprowadzić któreś z nas z równowagi. Nicole jednak nie dała się zwieść.
- Ktoś tu ma chyba nieco zawyżone poczucie własnej wartości. Myślę, że pasowałoby to zmienić - uśmiechnęła się uroczo do Julie, co jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.
- Chyba ty - syknęła przez zęby.
- Nie sądzę. Na chwilę obecną, to Ty jesteś jedyną niemile widzianą osobą w tym domu, co więcej, wparadowałaś tu bez zaproszenia, a teraz panoszysz się, jakbyś była u siebie. Pozwalasz sobie na zbyt dużo.
- Cóż, kiedyś było inaczej. 
- Słusznie. Kiedyś. Gdybyś bardziej uważała na lekcjach języka polskiego, wiedziałabyś, że to czas przeszły - Nicole wydęła wargi w uśmiechu. Jej mina mówiła wszystko. Julie od początku znajdowała się na przegranej pozycji, tylko jeszcze o tym nie wiedziała. Nicole natomiast, była tego świadoma, aż za dobrze.
- Nawet jeśli, to bez znaczenia. Wiesz, Harry jest doskonały w łóżku. Pamiętam, jak w zaledwie zeszłą sobotę, obudziłam się, a on przyciągnął mnie do siebie, tak mocno, namiętnie... Ach, to było piękne. A potem, jego dłonie zjechały mi po plecach coraz niżej i niżej... - Julie zmysłowo przeciągnęła językiem po dolnej wardze. Tego Nicole było za wiele. Z całym impetem rzuciła się na Julie, przewalając ją na podłogę. Przez chwilę obie dziewczyny tarzały się po podłodze, potem usłyszałem tylko przeraźliwy wrzask Julie i warknięcia Nicole, która Lou odciągał za nadgarstki. 
- Ty jesteś jakaś nienormalna! Lecz się, wariatko! - prychała Julie, kierując się w stronę drzwi. Miała podbite oko, a na jej policzku i rękach widniały szramy, z których ciekła krew. 
- Masz jak w banku, że moja noga nigdy więcej nie stanie w tym domu! - krzyknęła, po czym opuściła dom.
- Ja ci zaraz dam wariatko! Ty szmato, ty idiotko, ty... - darła się za nią Nicole. Kilka minut później zaczęła tracić głos, więc zamilkła. Louis puścił jej ręce. Maddie z bólem w oczach patrzyła na przyjaciółkę, zaś Lou czekał na moją reakcję. Byłem w szoku. Moja ukochana dziewczyna była cała we krwi, miała podrapane ręce i pękniętą wargę. Wyglądała okropnie. Miałem ochotę wziąć ją w ramiona i już nigdy nie puszczać. To, co przed chwilą zrobiła wymagało ogromnej odwagi, determinacji i ciętego języka, a u niej to raczej rzadkość. Właśnie chciałem wstać i ją przytulić, ale ona mnie uprzedziła. Tyle, że to, co usłyszałem, nie było tym, co myślałem, że usłyszę.
- Harry, jak mogłeś? Nawet nie zaprzeczyłeś jej słowom, nie poparłeś mnie... - jej niebieskie oczy wypełniły się łzami, a tusz spłynął po policzkach. 
- Nicole, to nie tak... - wstałem z kanapy, wyciągając ręce w jej stronę, lecz ona mnie odepchnęła. Spojrzała na mnie, a następnie ruszyła do korytarza.
- Nie tłumacz się. Nie chcę Cię więcej widzieć - wykrztusiła przez łzy. Ostatnim, co widziałem, były jej jasne włosy i zamykające się z trzaskiem drzwi.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witajcie, kochani ! Wiem, że bardzo długo mnie tu nie było (jakieś półtora roku, ale to szczegół xd), dlatego też postaram się nadrobić zaległości ;) Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :D Proszę, czytajcie i komentujcie! Tak wgl, cieszę się, że znów coś dodałam, bo szczerze mówiąc całkiem zapomniałam o tym blogu xD Pozdro dla wszystkich Directioner! ;** <33

Iskierka ;)

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 11

< oczami Louis'a >


Kiedy się obudziłem, było jeszcze ciemno. Spojrzałem na zegarek. Była trzecia nad ranem. Położyłem się na plecach i rozpocząłem rozmyślania. Przez tyle lat nie miałem dziewczyny, choć byłem najstarszy. Zawsze zazdrościłem Harry'emu, że on miał ich tyle, a ja wciąż żadnej. A od dwóch dni, czuję, że mam to, czego chciałem. Teraz niczego mi nie brakuje. Mam dom, przyjaciół i wspaniałą dziewczynę. Lepiej być nie może. Muszę tylko o nią dbać i opiekować się nią, tak jak zawsze to sobie wmawiałem. Uśmiechnąłem się do siebie, po czym przewróciłem się na drugi bok i zasnąłem.


< oczami Nicole >


Śniłam właśnie o Harry'm, kiedy do mojego pokoju weszła moja mama. Odsłoniła rolety i otworzyła okno.
- Nicki, wstawaj już. Śniadanie gotowe - powiedziała i powoli wyszła z mojego pokoju. Ziewnęłam, przeciągnęłam się, ale wstałam z łóżka. Szybko się ubrałam i zjadłam śniadanie, po czym zaczęłam szykować się do wyjścia. Niestety, mama stanęła mi na drodze.
- Dokąd idziesz? - spytała.
- Pobiegać. Przepuść mnie, nie jestem już małą dziewczynką, mogę robić co chcę - warknęłam, przepychając mamę. Chwilę później byłam już na parkowej alejce.
Czasami moja mama naprawdę mnie wkurzała. Jestem już pełnoletnia, nie muszę słuchać się rodziców. Przyspieszyłam kroku i powoli zmierzałam w stronę willi Harry'ego. Kiedy zapukałam do drzwi, otworzył mi Louis.
- Cześć, Nicole. Co Cię do nas sprowadza? - spytał, ziewając.
- Cześć, Lou. A nic, tak sobie pomyślałam, że może wpadnę na chwilę do Harry'ego i zrobię mu niespodziankę - powiedziałam wesoło.
- Tylko do Harry'ego? A ja i reszta to co?! - oburzył się Lou, a ja się zaśmiałam.
- No dobra, dla was też znajdę trochę czasu - obiecałam, uśmiechając się.
- Super. Harry jest w swoim pokoju, chyba jeszcze śpi - powiedział Louis.
- Świetnie, to ja go obudzę. Dzięki, Lou! - odpowiedziałam i po cichu pobiegłam na górę. Na palcach weszłam do pokoju Harry'ego i usiadłam obok niego na łóżku. Był jeszcze słodszy gdy spał. Te jego dołeczki i uroczy uśmiech...och. Harry powoli zaczął się budzić. Ziewnął, po czym otworzył oczy.
- Nicole? A co Ty tu robisz? - spytał zdziwiony. 
- Nic. Przyszłam Cię obudzić i udało mi się to - powiedziałam i pocałowałam go. Nagle Harry pociągnął mnie na łóżko. Pisnęłam głośno i położyłam się obok niego.
- Kochanie, czy Ty zawsze musisz tak piszczeć? Bez obrazy, ale ja mam już dość - stwierdził, a ja zrobiłam smutną minkę.
- Przepraszam... - powiedziałam cicho, z udawaną skruchą. Harry mnie przytulił.
- Już dobrze. Ale obiecaj że więcej nie będziesz piszczeć - nakazał.
- Hmm...nie mogę - zaprzeczyłam. Wtedy Harry usiadł na łóżku i oparł się o ścianę.
- W takim razie, nie możesz też leżeć w moim łóżku - powiedział sprytnie.
- Ani pisnę w twojej obecności - powiedziałam, mocno się w niego wtulając. Objął mnie delikatnie i zaczął nucić pod nosem "I Wish". Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy. Czułam się cudownie.


< oczami Harry'ego >


W takiej pozycji zastał nas Louis. Kiedy wszedł do pokoju, Nicole leżała wtulona we mnie, ja byłem bez koszulki, w dodatku byliśmy pod jedną kołdrą...
- Hej hej, gołąbeczki. Takie rzeczy się robi po ślubie! - zaśmiał się, patrząc na nas.
- Weź spadaj, Lou - skarciłem go.
- Chodźcie na śniadanie - powiedział i wyszedł. Ostatni raz pocałowałem Nicole, po czym wstałem i zacząłem się ubierać. Gdy byłem gotowy, razem z Nicki zeszliśmy na śniadanie. Niall robił jajecznicę, Zayn szykował herbatę, a Liam i Louis siedzieli przy stole. Lou uśmiechnął się na nasz widok.
- To jakie mamy plany na dzisiaj? - spytał.
- Ja jadę z Zayn'em do Brighton na tydzień - zapowiedział Liam.
- Nie martwcie się, już uzgodniliśmy to z naszym menadżerem - potwierdził Zayn, stawiając na stole kubki z herbatą. Niall przyniósł jajecznicę i zabraliśmy się za jedzenie. Nicole tylko napiła się herbaty, bo była już po śniadaniu. Gdy zjedliśmy, pożegnaliśmy się z Liam'em i Zayn'em, którzy odjeżdżali, a potem poszliśmy do salonu i włączyliśmy TV. Objąłem Nicole, a ona oparła się na moim ramieniu. Niall leżał na drugiej kanapie, a Lou siedział na fotelu. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi...
                                                                                                              
Dobra, rozdział jedenasty. Sorry, że tyle nie dodawałam, ale nie było czasu ;) W przyszłym tygodniu pojawi się następny ;** Dzięki za ponad 300 wejść! ;** <33



wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 10

< oczami Nicole >

Razem z Harrym z resztą chłopaków siedzieliśmy na kanapie w salonie i oglądaliśmy TV. Ponieważ nie leciało nic ciekawego, szybko się znudziłam. Wzięłam Maddie za rękę i pociągnęłam ją do kuchni.
- Co jest, Nicole? - spytała z wyrzutem.
- Nic. Ale nie ma żadnego fajnego filmu w telewizji i mi się nudzi. Pomyślałam, że może gdzieś pójdziemy, na zakupy czy coś - powiedziałam. Maddie popatrzyła na mnie, potem w stronę salonu, a następnie westchnęła.
- No dobra. Ale idziemy z chłopakami - zdecydowała.
- Niech ci będzie. Przyda im się trochę ruchu - uśmiechnęłam się i wróciłyśmy do pokoju.
- Harry, ja i Maddie idziemy na zakupy, może pójdziesz z nami? - spytałam. 
- Mogę iść. Ale głowa mnie jeszcze boli - powiedział, wstając z kanapy.
- Przeżyjesz - stwierdziłam optymistycznie.
- Idę z wami - powiedział Zayn, również wstając. Wtedy obudził się Niall. Przeciągnął się, po czym szybko zerwał się na nogi.
- Która godzina? Już było śniadanie? Czemu nikt mnie nie obudził?! - krzyknął Niall i wszyscy się zaśmialiśmy.
- Zjemy na mieście. Idziesz z nami na zakupy? - zapytałam. 
- Chętnie, ale po drodze wchodzimy do pizzerii, bo jestem strasznie głodny - powiedział.
- Jak zawsze, Nialler. Czy Tobie tylko żarcie w głowie? - powiedziałam wesoło, a Niall się uśmiechnął. Jakiś czas później byliśmy już gotowi do wyjścia. Brakowało tylko Maddie, która pobiegła na górę budzić Louisa. Po chwili oboje zeszli na dół i opuściliśmy dom.
Oczywiście, naszym pierwszym celem była najbliższa pizzeria. Jakąś godzinę później chodziliśmy po różnych sklepach z ubraniami, książkami itp. Niestety, zapomniałam, że moi przyjaciele to również chłopaki z One Direction. Po wyjściu na ulicę wokół nas zaroiło się od ich fanek. Harry dał kilka autografów, a potem złapał mnie za rękę i uciekliśmy do jakiegoś sklepu. Schowaliśmy się do przymierzalni, lecz na szczęście nikt za nami nie biegł. Zdyszani wyszliśmy z przebieralni i roześmialiśmy się.
- To było niezłe - powiedziałam, a Harry mnie pocałował.
- Wiem. Nie po to mam czas wolny, żeby podpisywać autografy. Chcę go spędzić z moją dziewczyną i przyjaciółmi - opowiedział Harry i przytulił mnie. Nagle zadzwonił jego telefon. Chłopak przyłożył go do ucha.

< oczami Harry'ego >

- Tak? - powiedziałem do słuchawki.
- Harry, gdzie wy jesteście? - usłyszałem głos Lou. On też ciężko dyszał.
- W sklepie z ubraniami. A Wy? - spytałem.
- My? My siedzimy w krzakach, w parku niedaleko naszego domu. Próbowaliśmy uciec jak wy, ale fani gonili nas, aż do parku. Dopiero tu ich zgubiliśmy - powiedział Louis.
- Przyjdźcie do lodziarni w pobliżu Hyde Parku. Tam się spotkamy - zarządziłem i rozłączyłem się. Razem z Nicole ruszyliśmy w stronę lodziarni. Kilka minut później zobaczyłem chłopaków i Maddie, biegnących w naszą stronę. Razem weszliśmy do lodziarni, a chwile potem opuściliśmy ją z lodami w ręku. Cały dzień włóczyliśmy się po mieście, dopiero wieczorem wróciliśmy do domu. Odprowadziłem Nicole do domu, a następnie zawróciłem do siebie.

< oczami Louisa >

Ja też odprowadziłem Maddie pod dom. 
- Podobało ci się dzisiaj? - spytałem.
- No. Fajnie było. Dziękuję Ci za dzisiejszy dzień i za wczoraj. Naprawdę dobrze się bawiłam - powiedziała, a potem wtuliła się we mnie. Pocałowałem ją i patrzyłem jak znika za drzwiami. Wolnym krokiem ruszyłem do domu, na niebie świeciły gwiazdy, a w powietrzu pachniało latem...
                                                                                                   
Sorry, że taki krótki, ale zmęczona dziś jestem i może jutro dodam dłuższy ;) 

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 9

< oczami Nicole >


Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Przeciągnęłam się i ze zdziwieniem stwierdziłam, że bolą mnie również plecy. Rozejrzałam się po pokoju. Leżałam na dywanie w salonie, a przy mnie leżał Harry. Przypomniało mi się, co ja tu robię. Wczoraj była impreza, chłopcy się upili i podejrzewam, że ja też musiałam być nieźle pijana, skoro usnęłam na podłodze. Wstałam szybko i omiotłam salon wzrokiem. Koło stołu spał na podłodze Zayn, wszędzie walały się poduszki, a na stoliku były resztki jedzenia, puste szklanki i śmieci. Będę musiała to wysprzątać, ale to już po śniadaniu. Poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Umyłam zęby i twarz, uczesałam włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Kiedy wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni, w korytarzu zobaczyłam potłuczony wazon. Odruchowo złapałam się za głowę. Obok stłuczonego wazonu spał Louis. Zaśmiałam się. Musiał wleźć na niego, gdy chodził pijany po ciemku. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie. Gdy już wszystko rozłożyłam na stole w kuchni, postanowiłam sprzątnąć salon. Brudne naczynia włożyłam do zmywarki, śmieci wrzuciłam do kosza, a kanapę przykryłam narzutą i ułożyłam poduszki. Potem lekko prysnęłam odświeżaczem powietrza, żeby nie było czuć alkoholu i otworzyłam okna, aby przewietrzyć. Po chwili obudził się Harry. Popatrzył na mnie, po czym wstał z podłogi.


< oczami Harry'ego >


Kiedy wstałem, zakręciło mi się w głowie. Zachwiałem się i opadłem na kanapę. Wszystkie kości mnie bolały, a o głowie to już nie mówię. Myślałem, że teraz będę musiał ogarnąć cały syf po wczorajszej imprezie, ale jak widać, Nicole już to zrobiła. Salon błyszczał czystością. Tym razem nie przeszkadzał mi porządek. Cieszyłem się,  że to nie ja musiałem sprzątać. Zayn spał koło stołu, więc dużym krokiem go ominąłem i podszedłem do Nicole, która stała przy parapecie i wyglądała przez okno.
- Hej, skarbie - powiedziałem czule. Ona uśmiechnęła się i pocałowała mnie.
- Witaj, kochanie. Dobrze się czujesz? - spytała. Skrzywiłem się i odpowiedziałem, że czuję się fatalnie. Nicole poszła do kuchni, a po chwili wróciła, niosąc szklankę z wodą i jakieś tabletki.
- Masz, to ci pomoże. Sama też je wzięłam - powiedziała i podała mi lekarstwa. Jakiś czas po tym, ból głowy ustąpił. Poczułem się lepiej. Poszedłem do kuchni, by zjeść śniadanie. Na stole było wszystko gotowe, więc nic nie mówiłem, tylko zabrałem się za jedzenie. Nicole siedziała obok mnie i również jadła śniadanie. Kilka minut później usłyszałem kroki na schodach, a zaraz potem do kuchni wszedł Liam i Maddie. Dziewczyny uściskały się, po czym razem zasiadły do śniadania. Liam zajął miejsce obok mnie.
- I jak po imprezie, Harry? - zapytał.
- Masakra. Wszystko mnie boli i nic nie pamiętam - powiedziałem. Wtedy do kuchni weszli Louis i Zayn. Usiedli przy stole i zaczęli jeść. 
- Mój łeb, dajcie mi coś bo zaraz odlecę - jęknął Lou, a Nicole podała mu tabletki i wodę.
- Ja też chcę. Głowa mnie tak napierdala, że nie mogę - powiedział Zayn, krzywiąc się. Każdy z nas dostał po tabletce i szklance wody, oprócz Liama i Maddie, którzy czuli się świetnie.
- Co to był za wazon w korytarzu? - spytała Maddie.
- Lou chodził po ciemku po domu, śpiewał coś pod nosem i co chwilę w coś wchodził. Gdy już prawie zasypiałem, usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła i głośny huk. Podejrzewam, że to Louis wpadł na wazon, a ten wywrócił się razem z nim. W ten oto sposób wazon się zbił, a Louis spał na podłodze w korytarzu - wyjaśniłem. Lou spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem, a następnie poszedł na górę się przespać. Przy stole brakował jeszcze Niall'a, ale on spał słodko na kanapie w salonie, więc nie chciałem go budzić. 
- A co reszta robiła? - spytałem Liam'a.
- Cóż, śmiałem się z was jak nigdy. Louis gonił Zayna, krzycząc Avada Kedavra!, a Zayn uciekał, twierdząc, że goni go sam Lord Voldemort. Potem Lou oświadczył się Maddie... - Liam spojrzał na dziewczynę, ale ona pokręciła ze śmiechem głową.
- Następnie Niall zjadł pizze z wszelkimi możliwymi dodatkami i sosami, a potem popił to winem i usnął. Co niektórzy mieli takiego kaca, że posnęli na podłodze. Ty, Harry tańczyłeś z Nicole, a wasze umiejętności taneczne po czterech kieliszkach wina i co najmniej dwóch piwach, przechodziły wszelkie granice. Na koniec wy również zasnęliście na dywanie, a ja i Maddie poszliśmy do pokoi na górze - zakończył Liam, a ja patrzyłem na Nicole, która nie mogła uwierzyć w słowa Liam'a. Po chwili wszyscy zaczęliśmy się z tego śmiać i kończyliśmy śniadanie. Liam sprzątnął ze stołu, ja zebrałem kawałki stłuczonego wazonu i wrzuciłem je do kosza, a dziewczyny umyły naczynia. Potem wszyscy poszliśmy do salonu i oglądaliśmy jakieś filmy w TV.
                                                                                                             
Przepraszam, ale na razie tyle. Może wieczorem dodam jeszcze jeden ;) Buziaki ;**

czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 8

< oczami Harry'ego >


Kiedy zeszliśmy na dół, impreza już trwała. Zayn puścił muzykę, a Liam nalał każdemu po lampce wina. Uśmiechnąłem się i razem z Lou poszliśmy do salonu. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Liam i Zayn sięgnęli po piwo, po chwili dołączyli do nich pozostali. Ja też postanowiłem się napić, żeby zapomnieć o nerwach i przesadnym porządku, który panował w całym domu. Niespełna pół godziny później, wszyscy byliśmy już nieźle wstawieni, Lou, Zayn i Niall najbardziej. Maddie i Nicole siedziały na kanapie i popijały pepsi, a ja i Liam patrzyliśmy, co robią chłopcy. W tym towarzystwie, chyba tylko Liam i dziewczyny byli trzeźwi, bo mi alkohol też uderzył do głowy. W radiu puścili jakiś szybki kawałek, więc Louis zerwał się na środek salonu i zaczął tańczyć, robiąc przedziwne akrobacje. Zawodził przy tym niesamowicie. Następnie zaczął kręcić się w kółko, jęcząc przy tym, że robi samolocik. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a kilka minut później, Lou opadł na podłogę. Szybko jednak się podniósł, a potem wyciągnął mnie i Zayna na 'parkiet'.
- A teraz ręce w górę i kręcimy bioderkami! - darł się Lou, a ja i reszta siedząca na sofie pokładaliśmy się ze śmiechu. Zayn jednak był tak zalany, że przyłączył się do Louisa i wspólnie odwalali jakieś wygibańce na podłodze. Patrząc na nich, sam miałem ochotę potańczyć, ale bałem się, że źle się to wszystko skończy. Zerknąłem na Liam'a, który siedział na fotelu, pijąc piwo, a potem na Nicole. Rozmawiała z Maddie i głośno się się śmiała. W tym momencie cała złość na nią mi przeszła. Usiadłem obok niej na kanapie i objąłem ją. Spojrzała na mnie nieufnie, ale zaraz potem przytuliła się do mnie. Siedzieliśmy przytuleni na kanapie, obok Nicole siedziała Maddie i z błyskiem w oczach obserwowała Louisa. Śmiała się z niego, jak gadał niestworzone rzeczy. W pewnym momencie podszedł do niej i zapytał, czy za niego wyjdzie. Maddie otworzyła szeroko oczy i pokręciła ze śmiechem głową.
- Lou, pogadamy rano, jak będziesz trzeźwy - powiedziała, a on popatrzył na nią tępo i wrócił do tańca z Zaynem. W końcu Zayn zaczął biegać po pokoju, krzycząc przy tym, że ściga go Lord Voldemort, a Louis chwiejnym krokiem gonił za nim, wołając Avada Kedavra! Skończyło się na tym, że Zayn potknął się o poduszkę leżącą na podłodze i się wywrócił i potem już nie wstał. Louis zaś łaził po pokoju w poszukiwaniu swojego delikwenta, mamrocząc pod nosem coś niezrozumiałego. Nagle usłyszałem jakieś hałasy dobiegające z kuchni. Zanim wstałem, aby zobaczyć co się dzieje, do salonu wbiegł Niall, cały w mące ziemniaczanej. Maddie zakryła usta ręką, aby powstrzymać śmiech, ja siedziałem zdezorientowany na sofie, a siedzącej obok mnie Nicole opadła szczęka.
- Zapomniałam schować mąki do szafki... - powiedziała cicho. 
- To była mąka?! Ja myślałem, że to cukier! - krzyknął Niall, strzepując z siebie mąkę. Chwilę później usiadł obok nas i wziął się za jedzenie. Patrzyłem ze zdziwieniem, jak na pizzę nakłada sobie żelki, chipsy i polewa to majonezem. Ja bym czegoś takiego nie przełknął. Nicole skrzywiła się, gdy Nialler na raz połknął cały posiłek. Następnie sięgnął po wino, wypił chyba z trzy kieliszki, a przy czwartym już nie wiedział, co się z nim dzieje. Odłożyłem kieliszek na stół, a Niall położył się na drugiej kanapie i zasnął. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 23. Wypiłem dwie lampki wina, a gdy chciałem brać czwartą, Nicole wzięła mnie za rękę i pociągnęła na parkiet. Tańczyliśmy po pijaku jak nienormalni, śmialiśmy się i śpiewaliśmy coś niewyraźnie. W pewnym momencie Nicole weszła na Zayna śpiącego na podłodze, zamachała rękami i przewróciła się, a ja razem z nią. Oboje byliśmy tak zalani, że gadaliśmy jakieś pierdoły. Godzinę później Liam odprowadził Maddie do któregoś pokoju na górze, zgasił światło w salonie i poszedł spać. Ja leżałem na dywanie obok Nicole, całowaliśmy się przez chwilę, od czasu do czasu zerkając na Louisa błądzącego w ciemnościach po domu. Lou chodził to po salonie, to po kuchni, to po korytarzu, mruczał przy tym jakieś piosenki i co chwilę w coś wchodził. Gdy już prawie spałem, przytulony do Nicole, usłyszałem głośny trzask tłuczonego szkła. Coś się zbiło, a potem było słychać głośne łup! i zapadła cisza. Po długiej i głośnej imprezie wreszcie zapadła noc.
                                                                                         
Na dzisiaj tyle, bo więcej już nie zdążę ;) Proszę o komentarze! ;** 

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 7

< oczami Harrego >


Usłyszałem, jak do mieszkania wbiła reszta chłopaków. Liam, wszedł do salonu, rozejrzał się, a potem ujrzał mnie, leżącego na podłodze przy oknie. Pozostali szybko do mnie podbiegli i kucnęli wokół.
- Hazza, co Ci się stało? - spytał Zayn z poważną miną. 
- Łeb mi pęka, nie wiem już, co robić, słabo mi z nerwów, czekam tylko, aż przyjdzie Louis i wyrzuci mnie z domu - powiedziałem ponuro. 
- Stary, zrobiłeś porządki? - spytał Niall, rozglądając się po pokoju. 
- Po pierwsze, to nie ja. A po drugie, to módlcie się, żeby to tylko były porządki.
- Harry, powiedz nam spokojnie co się stało. Widzę przecież, że masz doła - powiedział Liam z troską. Wtem dobiegł mnie z kuchni głos Nicole.
- Harry, skarbie, pomożesz mi? - spytała słodkim głosem. Chwyciłem poduszkę z kanapy i zasłoniłem nią twarz.
- Zabierzcie ją ode mnie - wymamrotałem niewyraźnie. 
- Nicole? Przecież to twoja dziewczyna. Jak Ty możesz chcieć się jej pozbyć? - zapytał Zayn, a ja walnąłem go poduszką.
- Idźcie do swoich pokoi, to zobaczycie, jak mogę - warknąłem i wstałem z podłogi. Chłopaki w podskokach pobiegli na górę, a po chwili usłyszałem głośny wrzask Zayna i żałosne zawodzenie Niallera.
- Mój pokój! Co się z nim stało?! - wrzeszczał Zayn.
- Mój śmietnik z podłogi zniknął! Ja chcę go z powrotem! - jęczał Niall. Liam wstał i też chciał pójść do swojego pokoju, ale powstrzymałem go, mówiąc że u niego nic się nie zmieniło.
- W naszym domu nareszcie jest czysto - stwierdził ze zdziwieniem Liam.
- Za czysto jak dla mnie i dla Lou - odpowiedziałem.
- Czy to wszystko sprawka Nicole? - spytał Liam. Weszliśmy do kuchni, blat zastawiony był miskami z chipsami, żelkami i chrupkami, były talerze pełne kanapek, jakieś przeróżne sałatki, wielka pizza, soki, pepsi i alkohol. Liam wyglądał, jakby zobaczył ducha.
- Jak widzisz tak - odparłem, a Liamowi opadła szczęka. Wziąłem go pod ramię i chciałem wyprowadzić z kuchni, ale Nicole przytrzymała mnie za łokieć.
- A Ty dokąd?! - spytała z oburzeniem. - Masz to wszystko zanieść na stół do salonu! - nakazała. Wyrwałem się jej i poszedłem z Liamem w stronę salonu. Na korytarzu dołączyli do nas Zayn i Niall. Wtedy drzwi do domu otworzyły się i wszedł Louis z jakąś dziewczyną. Pociągnął nosem, skrzywił się, a gdy już myślałem, że będzie krzyczał, on uśmiechnął się ciepło. Lecz mimo wszelkich starań, każdy z nas doskonale wiedział , że Lou udaje. 
- Chłopaki, przedstawiam wam Maddie - powiedział na wstępie. Nagle z kuchni wybiegła Nicole, cała w mące i  z majonezem na twarzy. Zaczęliśmy się śmiać, a ona to zignorowała i przytuliła dziewczynę Louisa.
- Maddie! Co Ty tu robisz?! - wykrzyknęła radośnie, a potem obie zaczęły się przytulać i cieszyć.
- Nicole, mogłabym Ci zadać to samo pytanie! Ja jestem dziewczyną Louisa - powiedziała Maddie.
- A ja dziewczyną Harrego - pisnęła szczęśliwa Nicole i przytuliła Maddie.
- To wy się znacie? - spytał zdezorientowany Louis.
- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami - powiedziała Maddie, otrzepując bluzkę z mąki. - Fuj, Nicki, obrudziłaś mnie - skarciła przyjaciółkę, ale ta tylko wzruszyła ramionami. Dziewczyny poszły do kuchni, a ja teraz zauważyłem, że Louis gdzieś zniknął. Chwilę później usłyszałem przeszywający wrzask.
- HARRY!!! Coś Ty zrobił z moim pokojem?! Chodź tu i się tłumacz! - darł się, więc szybko pobiegłem do jego pokoju. Lou stał na środku czystego dywanu, pomiędzy ładnie zaścielonym łóżkiem, a drewnianym biurkiem. 
- Lou, spokojnie, to nie ja, przysięgam - mówiłem cicho, jednocześnie trzymając Louisa za ramiona. Czułem, jak trzęsie się ze złości. Lou był wielbicielem bałaganu, lubił mieć ubrania na środku pokoju, stare marchewki za łóżkiem, zasłonięte rolety i zaduch. Teraz, jego pomarańczowy pokój zalewało jasne światło, a przez otwarte okno wlatywało świeże powietrze. Louis wziął głęboki oddech i oparł się na moim ramieniu. Podtrzymałem go i razem usiedliśmy na łóżku.
- Louis, uspokój się. Nam wszystkim zrobiła porządek - wyjaśniłem, a Louis zbladł.
- Zrobiła? Chyba mi nie powiesz, że to Nicole zmieniła mój pokój w pałac czystości?! - spytał, prawie płacząc. Był zrozpaczony, widziałem to po jego minie.
- Przykro mi, Lou. Wiem, jak się czujesz. Pół godziny temu leżałem na podłodze w salonie i niemal płakałem z bezradności. To, co Nicole zrobiła z naszym domem...to okropne. My lubimy bałagan, ja lubię, Ty lubisz, Zayn i Niall też. A ona w przeciągu godziny, ogarnęła cały nasz dom i zrobiła przyjęcie. My byśmy przez trzy lata tego nie wysprzątali, a jej wystarczyła godzina. Jestem w takim samym szoku jak Ty, lecz mam nadzieję, że nie wyrzucisz mnie z domu - przyznałem.
- Ciebie? Hazza, jak Ty mogłeś tak pomyśleć? - spytał łagodnie Lou i przytulił mnie.
- Co prawda, miałem taki zamiar zaraz po wejściu do domu, jak poczułem odświeżacz powietrza, ale jak tylko zobaczyłem mącznego potwora, to mi się odechciało - powiedział, śmiejąc się. Również się roześmiałem, bo fakt, Nicole z mąką na ubraniu, włosach i twarzy wyglądała komicznie. 
- Mina twojej laski była jeszcze lepsza, jak moja ją przytuliła. Maddie taka ładnie ubrana i w ogóle, a Nicole podchodzi i bach! Połowa mąki została na jej bluzce.
- No. Widziałem, jak cała zesztywniała. Zła była, bo nie ma w co się przebrać - powiedział Louis i zaczęliśmy się śmiać. Chwilę gadaliśmy o swoich dziewczynach, po czym zaczęliśmy się zastanawiać, skąd biurko wzięło się w pokoju Louisa.
- Może duchy przyniosły? - myślał Lou. - Albo się tu teleportowało? 
- Taa, samo się teleportowało. Weź Louis, nie gadaj głupot. Może je kiedyś kupiłeś i już nie pamiętasz - powiedziałem.
- Możliwe. Wiesz, co? Musimy to przeżyć. Jak nie osobno, to razem. Nasze dziewczyny są śliczne, ale w głowach jeszcze mają pstro i trzeba się nimi zająć - zadecydował Louis.
- Zgadzam się z tym w stu procentach. Chodźmy na dół, nie możemy całą imprezę siedzieć na górze - powiedziałem, po czym zeszliśmy na dół, gdzie impreza już się rozkręcała.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 6

< oczami Maddie >


Louis prowadził mnie parkową ścieżką, opowiadając o tym, jak się cieszy, że spotkał taką ładną dziewczynę, jak ja. Gadał i gadał, dopóki nie skończyły mu się komplementy. Wtedy on zamilknął, a ja zaczęłam się śmiać.
- Czy znasz jakieś inne słowa, oprócz komplementów? - spytałam ze śmiechem. Lou wyprostował się dumnie i spojrzał mi prosto w oczy.
-Kiedy Cię ujrzałem, od razu pokochałem. Pokochałem oczy Twe, włosy, usta i Twój śmiech. Przy Tobie chciałbym budzić się o świcie i z Tobą dalej iść przez życie - wyrecytował, a ja się rozpłakałam. To było piękne. Nie dość, że lubię One Direction, to jeszcze Louis wyznaje mi miłość. Co za piękny dzień! Kiedy Louis zobaczył łzy płynące po mojej twarzy, przytulił mnie i delikatnie otarł je wierzchem dłoni.
- Przepraszam, ale jestem niezwykle wrażliwa na piękno poezji - powiedziałam.
- To już wiem, czym będę ci poprawiał humor - zaśmiał się Lou. W końcu doszliśmy przed ich dom. Willa była duża i okazała, jak na przedmieście Londynu. Ta dzielnica była jedną z bogatszych, więc się nie zdziwiłam. 
- Louis, ja nie wiem, czy to dobry pomysł. Chłopaki mogą się nie ucieszyć na mój widok.
- No weź, skoro Harry może przyprowadzać dziewczyny, to ja też. Tylko jak oni Ciebie zobaczą, to się nieźle zdziwią, bo ja nigdy nie miałem dziewczyny. W ogóle nie oglądałem się za dziewczynami - powiedział Lou, a ja uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Jak chcesz, to posiedzimy chwilę na dworze. W ogrodzie mamy taką ładną altankę - zaproponował chłopak.
- Chętnie. Muszę się oswoić z tym miejscem - przyznałam. Udaliśmy się do altanki i usiedliśmy obok siebie. Louis objął mnie, a ja się zarumieniłam.
- A ze mną, też się musisz oswoić? - spytał, po czym mnie pocałował. Zdziwiłam się, ale czułam, że będzie dobrze. Przytuliłam Lou i powróciliśmy do całowania ;***


< oczami Nicole >


Dochodzi osiemnasta, a ja już od dwóch godzin leżę z Harrym na łóżku. Gadamy, całujemy się, ale żadne z nas nie patrzy na zegarek. No cóż, kiedyś musiałam popatrzeć. Pocałowałam Harrego i wstałam z łóżka. Ten szybko usiadł.
- Stało się coś? - zapytał.
- Nie, tylko patrz, która godzina. Trzeba szykować imprezę - powiedziałam, na co Harry również wstał. Podniósł na mnie swoje zielone oczy  i otworzył usta, jakby coś do niego dotarło.
- Czyli mam rozumieć, że impreza będzie u nas, tak? - spytał.
- Dokładnie tak - powiedziałam z uśmiechem. Hazza spojrzał na mnie, jakby miał ochotę wywalić mnie za drzwi...


< oczami Harrego >


Nie no, spoko. Impra będzie u nas i Nicole dopiero teraz mnie o tym informuje. Przychodzi do nas rano, mówiąc że jej się nudzi, a potem oznajmia, że będzie impreza. Nie jej dom, nie jej kuchnia, nie jej własność, a ona panoszy się, jakby była u siebie! Chyba tylko blondynka może wpaść na coś takiego. 
- Tylko szkoda, że mówisz mi o tym pół godziny przed imprezą! - warknąłem, trochę wkurzony. Nicole wzruszyła ramionami, twierdząc, że ona zawsze robi to co chce. Wolałem nie wnikać w jej dalsze pomysły i poszedłem do łazienki się przebrać. Gdy byłem gotowy, wróciłem do pokoju, ale Nicole już w nim nie było. Ogarnąłem łóżko i podłogę, a następnie zbiegłem na dół. Zatrzymałem się jednak w połowie schodów. Wziąłem głęboki wdech i wolno wypuściłem powietrze z płuc. Nie wiedziałem, czy mam krzyczeć, czy płakać, czy też opieprzyć swoją dziewczynę i zapytać, co ona zrobiła. Zszedłem do salonu, a to co zobaczyłem mną wstrząsnęło. Wygląd salonu na co dzień, a jego wygląd teraz zupełnie się różnił. Kanapa była zaścielona zieloną narzutą, poduszki ładnie ułożone, na dywanie nie było ani jednego papierka, ani brudnych ubrań, na szafce pod plazmą nie było porozrzucanych płyt ani filmów, na fotelu brakowało pilotów. Wszystko było w idealnym porządku. Kanapa zaścielona, stolik pusty, dywan czysty, płyty poukładane, piloty na półce. W dodatku w powietrzu  pachniało odświeżaczem powietrza. Złapałem się za głowę. W naszym salonie było czysto. Jak chłopaki to zobaczą, to mnie z domu wyrzucą! Louis nie cierpi, gdy jest porządek. Wyszedłem na korytarz i postanowiłem sprawdzić, gdzie jest Nicole. Ponieważ na dole było cicho, szybko skoczyłem na górę. Zajrzałem do mojego pokoju, ale był pusty. Potem wszedłem do pokoju Louisa i zamarłem. Pokój Lou był istnym śmietniskiem, zawsze śmierdziało tu brudnymi ubraniami, spleśniałym jedzeniem i wokół panował półmrok, bo rolety były wiecznie zaciągnięte. Teraz, to był wręcz raj. Łóżko pościelone, na podłodze pusto, odsłonięte rolety i otwarte okno, na biurku...zaraz, skąd ono się tu wzięło?! Tutaj również pachniało świeżością, tym razem zapach konwalii. Opuściłem pokój Lou. Muszę szybko sprawdzić pokoje pozostałych. Biegiem zerknąłem do pokoju Nialla, a potem Zayna. One też przeszły metamorfozę. Został pokój Liama. Ponieważ Liam raczej regularnie sprzątał, u niego zbyt dużo się nie zmieniło. Zbiegłem na dół, prosto do kuchni. Nicole majstrowała przy piekarniku.
- Możesz mi wyjaśnić, jak Ty to zrobiłaś? - zapytałem od razu.
- Normalnie. Zrobiłam mały porządek w salonie i na górze, a teraz robię pizzę - uśmiechnęła się, nastawiając piekarnik.
- Mały porządek? A jak u licha, zdążyłaś posprzątać tak szybko? Przecież ja tylko byłem w łazience. Wychodzę z niej, a mój dom wygląda jakby przeszło tsunami! Tu jest za czysto - stwierdziłem, niemal płacząc.
- Tak ma być. Nie zrobię przecież imprezy w takim chlewie - wyjaśniła, a potem zabrała się do przyrządzania przystawek. Wyszedłem z kuchni i ruszyłem do salonu. Stanąłem przy oknie i oparłem się o zimną szybę. Było mi gorąco, byłem wściekły i jednocześnie bezradny. Chciało mi się płakać. Czułem, że nie ustoję dłużej na nogach, więc opadłem na podłogę, z twarzą wciąż przy szybie. Słowa Nicole buzowały w mojej głowie. Ona nie zrobi imprezy w takim chlewie! Ja tu mieszkam od kilkunastu dobrych lat i jeszcze nigdy nikt mi nie powiedział, że muszę posprzątać. Nikomu to nie przeszkadzało, a jej tak! Bo ona nie zrobi, bo ona zaplanowała, bo ona to, ona tamto. Zawsze to ja mówiłem dziewczynom, co mają zrobić, a one posłusznie to robiły. Czemu Nicole nie może być taka jak one? Czemu nie może być zwykłą, nieśmiałą dziewczyną? Jest w niej coś, co nie pozwala mi się jej pozbyć. Ona jest zbyt pewna siebie, zbyt odważna, zbyt energiczna. Zbyt ładna. Za bardzo mi się ona podoba, żebym mógł na nią krzyczeć. Jedyne co mi pozostało, to pogodzić się z faktem, że teraz to moja dziewczyna stawia warunki. Cóż, takie jest życie...
                                                                                                                        
Postaram się jutro dodać następny, ale nie wiem, jak będę stała z czasem, bo szkoła, lekcje itd. Piszcie komentarze ;) Buziaki ;**